Choć wędkarstwo w moim przypadku nie jest żadną rodzinną tradycją, to moi wędkarscy nauczyciele od zawsze powtarzali mi, że wyssałem to z mlekiem matki, a w sumie to chyba urodziłem się z wędką w dłoni. Sam tego faktu nie pamiętam – pewnie zajęty byłem rybami.
Tak zaczyna się wędkarska przygoda, która trwa od ponad czterdziestu lat. Dziś z nieukrywaną dumą, po dwudziestu latach pracy jako przewodnik wędkarski, oddaje do Waszej dyspozycji, zupełnie nową stronę, która wszakże miała powstać w roku 2020, by upamiętnić te 20 lat spędzonych na wodzie z Wami. Jednak nie udało się to z wielu względów. No cóż, plany są po to, by je zmieniać. Mam nadzieję, że każdy tu znajdzie coś dla siebie, a przynajmniej takie jest moje założenie. Ponadto będę się mocno starał, systematycznie coś świeżego dorzucać, bo w końcu po to, powstała ta strona.
W nowej wersji powstały też strony w zakładce POLECAM. Znajdziecie tam informacje na temat produktów wędkarskich, które moim zdaniem zasługują na uwagę. I żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, nie są to materiały reklamowe. Opisuję tam produkty, które przez lata praktycznych doświadczeń, sprawdziłem i wiem, że są warte polecenia. W dzisiejszych czasach agresywnego marketingu to moim zdaniem cenne wskazówki. A przynajmniej ja takie chciałbym dostać, kiedy zaczynałem bądź też szukałem informacji na temat różnych produktów.
Rok 2020 miał być dla mnie, rokiem podsumowującym dwadzieścia lat moich działań w branży wędkarskiej. Pamiętam jak dziś swoje początki w tym trudnym przedsięwzięciu. To gdzie dziś stoję, zawdzięczam wyłącznie swojej ciężkiej pracy i wsparciu jakie przez lata otrzymałem od mojej zmarłej żony Katarzyny, którą wielu z Was miało okazję poznać. Dzięki również jej poświęceniu, doszedłem tu gdzie jestem i to właśnie jej dedykuje, moje dwadzieścia lat pracy przewodnika.
Mam nadzieję, że kolejne dwadziescia lat będzię równie owocne i ciekawe, a zaglądając tu od czasu do czasu, sami się o tym przekonacie. Zachęcam Was do skróconej wersji tego co udało mi się przez ten czas zrealizować i osiągnąć.
Moja wędkarska przygoda, nie rozpoczęła się jak większość takich historii. Nie jeździłem z dziadkiem czy ojcem na ryby, nie mam żadnych rodzinnych tradycji wędkarskich, choć bardzo tego żałuję, albo i nie. Jako kilkuletni chłopiec, na pierwsze ryby wybrałem się z sąsiadem. Pamiętam to jak dziś, a było to ponad czterdzieści lat temu. Moje początki wędkarstwa były bardzo różne, bo i czasy były inne. Pierwsza bambusowa wędka, spławiki ręcznie robione i utrudniony dostęp do sprzętu. Były to trudne czasy, ale bardzo miło je wspominam. Dziś wędkarstwo jest dużo prostsze, łatwiejsze ale nadal jest dla mnie, czymś wyjątkowym. Pracą, odskocznią, resetem, jakkolwiekbym tego nie nazwał, to dla mnie jest tlenem, bez którego nie mogę żyć.
Wędkarska ewolucja przeprowadziła mnie przez wszystkie etapy wędkarstwa. Zaczynałem jak większość od spławika, później były gruntowe zasiadki. W pewnym momencie doszedłem do spinningu, który mnie zafacynował i pochłonął. Kolejnym levelm okazał się casting, który pozwolił mi rozwinąć się jeszcze bardziej i jeszcze bardziej skuteczniej łowić. Tak trwa to do dziś. Lubię też pobawić się z muchówką, choć nie jest to moją mocną stroną. Kilka godzin nad wodą, na łonie natury w ciszy i spokoju, wiosna, lato, jesień, zima, nie ważne jaka pogoda, ponad 250 dni w roku. Tak! Jestem wędkarskim świrem!!!
Moje ulubione gatunki
Spośród wszelakich ryb śródlądowych, moim ulubionym gatunkiem, co nie trudno zauważyć stały się okonie, a raczej najstarsze garbusy naszych wód. Z powodzeniem łowię inne gatunki, jednak te tajemnicze ryby fascynują mnie do tego stopnia, że stały się moja flagową rybą, jak również znakiem rozpoznawczym. Poświęcam im w ciągu roku bardzo dużo czasu, poznając ich zachowania, upodobania i ciesząc się każdym, jakby był on moim pierwszym złowionym okoniem.
Poza wspomnianym okoniami z równym powodzeniem i skutecznością, łowię też inne gatunki drapieżników. Sandacz, drugi z rodziny okoniowatych to kolejny cel moich wypraw i tułaczek wędkarskich. Mam kilka ulubionych zbiorników w Polsce oraz kilka za granicami kraju, gdzie jeszcze można się z tymi rybami wyszaleć na wodzie.
Nie zapominam też o innych gatunkach drapieżników. Łososiowate, które licznie występuja w polskich rzekach, rzeczkach czy strumykach to kolejne topowe gatunki. Pierwszym przedstawicielem jest pstrąg potokowy. Z równym powodzeniem, można go łowić w typowych rzekach górskich na południu, jak i w rzekach nizinnych, o charakterze wody górskiej w środkowej czy północnej części kraju.
Drugim przedstawicielem tej grupy są trocie wędrowne a coraz częściej również łososie. Występujące licznie w rzekach przymorskich, jednakże coraz częściej łowione w dalekich dopływach wód niznnych, takich jak Warta, Odra czy nawet Wisła. Choć w tych ostatnich, to bardziej przypadek niż świadome i celowe połowy.
Szczupak, to kolejny gatunek, który daje mi wiele frajdy z łowienia. Nazywany jest przez wielu, królem wód śródlądowych. Z pewnością, ma na to wpływ kilka rzeczy, a podstawowymi są wielkość do jakich potrafi dorosnąć oraz jego liczne występowanie. Praktycznie w każdej wodzie. Jak również fakt, iż jest to najczęściej i najchętniej, łowiony gatunek przez wędkarzy. Ja staram się świadomie i z pełnym zamiarem polować tylko na te największe, które dają najwięcej adrenaliny. Jednak bardzo często te mniejsze, stają się przyłowem, podczas polowania na inne gatunki, głownie takie jak okoń czy snadacz.
Nad Odrę, Wartę czy też mniejsze rzeki nizinne, wybieram się za boleniem, jaziem czy kleniem. Kiedy startowałem w różnych zawodach wędkarskich, na rzekach bywałem dużo częściej i dużo więcej łowiłem tych gatunków. W chwili obecnej wykorzystuje każdy moment by spędzić nad rzeką kilka godzin. Tym bardziej że sprzęt do rzecznych wędrówek mam przygotowany na stałe. Tak więc teraz wystraczy mi odrobina wolnego czasu by ucieć nad płynącą wodę.
W 2006 roku podjąłem współpracę z magazynem wędkarskim "Wędkarstwo Moje Hobby". Byłem jednym z pierwszych stałych współpracowników tej gazety. W tym czasie na jego łamach opublikowałem kilkadziesiąt artykułów o tematyce wędkarskiej, jak również wziąłem udział w produkcji filmu pod tytułem "Zimowy spinning", który ukazał się z 59 numerem tego magazynu. Po sześciu latach współpracy, w grudniu 2011 roku zrezygnowałem z pisania dla tego wydawnictwa.
Jednak już z początkiem roku 2012, zacząłem współdziałać z najstarszym polskim magazynem wędkarskim „Wiadomości Wędkarskie”. Intensywna praca zaowocowała wieloma artykułami, jak również wspólnie zrealizowanymi materiałami filmowymi. Pierwszy z nich nagrany jesienią 2013 pod tytułem "Na ryby z Garbusem", jest krótką wizytówką, mojej codziennej pracy przewodnika wędkarskiego.
Wiosną 2014 roku nagraliśmy wspólnie z WW oraz Ernestem Gutkiewiczem „Spotkanie mistrzów na jeziorze Lubiąż” część 1 – Spinning oraz „Spotkanie mistrzów na jeziorze Lubiąż” część 2 – Spławik. Ponadto w pierwszej części poświęconej spinningowi wystąpił gościnnie książe Jan Lubomirski – Lanckoroński.
W 2014 roku na zaproszenie Rafała Mikołaja Krasuckiego udzieliłem obszernego wywiadu, raczkującemu jeszcze wtedy magazynowi wędkarskiemu "Wędkarska brać". Początkowo zakładaliśmy, że będzie to fundament dobrze zapowiadające się współpracy, jednak życie napisało inny scenariusz.
Przez dwadziaścia lat pracy przewodnika wędkarskiego wziąłem udział w wielu projektach, zupełnie nie wędkarskich. Choć były one absolutnie odmienne od tego co robiłem, decydowałem się za każdym razem bez chwili wahania. Te zupełnie zgoła różne projekty pozwoliły mi zdobywać nowe dla mnie doświadczenie, a przede wszystkim poznawałem coraz to nowe i jakże ciekawe osobowości.
Pierwszym z takich dziwnych i jednoczesnie ciekawych projektów w jakich wziąłem udział to nagrania do teledysków CLEO, produkowanych przez DONATANA. To nowe wyzwanie, realizowane głównie na wodzie z mojej łodzi, pozwoliło mi przyjrzeć się pracy w pewnym stopniu zawodowców oraz spędzić miło czas w ich towarzystwie. Pomogłem przy nagrywaniu dwóch teledysków, które do dziś cieszą się sporą ogladalnością, co między innymi widać po ilość ich odsłon np na youtube.
W między czasie wziąłem udział jeszcze między innymi w kilku dziwnych projektach, takich jak współpraca przy nagrywaniu teledysków Cleo,
czy też udział w produkcji filmu "Sztuka kochania - histioria Michaliny Wisłockiej". Wiem że są to mało wędkarskie projekty, jednak moje doświadczenie zdobywane latami na wodzie widac można wykorzystać nie tylko w wędkarstwie, wystarczy mieć na to pomysł.
W 2016 roku podziekowałem wszystkim za współpracę, zarówno wydawcom jak i firmom z którymi współpracowałem i powróciłem do korzeni. Odsuwając się od tej dziwnej sytuacji dziejącej się na rynku wędkarskim w Polsce, swierdziłem że wędkarstwo jest dla mnie czymś więcej jak pracą czy hobby, jest pasją, której poświeciłem praktycznie całe życie i nie chcił bym tego zabić w sobie komercyjnym podejściem jakim na mnie wymuszano. Dlatego dziś z perspektywy czasu wiem, że to było najlepsze rozwiązanie i nie żałuje niczego.
To tylko wybrane fragmenty z mojego wędkarskiego życia, było tego znacznie więcej, dużo więcej. Jednak nie
czyli jak zaczęła się praca przewodnika wędkarskiego
Kiedy w 1999 roku trafiłem ponownie do Lubniewic, by się tu osiedlić na stałe, w głowie miałem jedną myśl - będę przewodnikiem wędkarskim. Malowniczo położone Lubniewice, które zewsząd otaczają jeziora, to idealne miejsce na realizację tak przebiegłego pomysłu. A skoro jest przewodnik górski, jest turystyczny to dlaczego nie wędkarski. Uparcie dążyłem do celu, a łatwo nie było. Do pewnego momentu pracowałem zawodowo, jeżdżąc z ludźmi tylko w weekendy. Jednak w 2006 roku z różnych przyczyn musiałem wybierać i stało się. Zostawiłem pracę zawodową na rzecz nieznanego. Chwilami nawet wątpiłem w swój niecodzienny wybór, jednak krok po kroku, realizowałem swój plan. Tak to wyglądało w bardzo dużym skrócie. Łatwo nie było, jednak dziś raz jeszcze zrobiłbym dokładnie to samo. To było jedno z moich największych życiowych wyzwań. Dziś mija 20 lat pracy przewodnika wędkarskiego i jestem dumny z tego co robię.
Kilka fotek gości z rybami, po więcej zapraszam do galerii.
W swoje dotychczasowej pracy, prowadziłem również Młodzieżową Szkółkę Wędkarstwa. Ucząc młodzież kunsztu wędkarskiego, jak również kształtując w nich ideę C&R, którą powinien charakteryzować się wędkarz XXI wieku. Z pewnością wrócę jeszcze do tego projektu, choć nie jest to łatwy kawałek chleba, przynosi mi on wiele satysfakcji. A to jest jeden z wielu przykładów, potwierdzających słuszność tej decyzji - osimioletni Braian z wielkim okoniem złapanym w pełni samodzielnie.
W ramach współpracy z Urzędem Miasta Lubniewice napisałem przewodnik wędkarski, w którym opisuję piękne akweny tej Gminy - "Wędkarskie Eldorado". Wspierałem i współpracowałem z magistratem podczas organizacji corocznych zawodów spinningowych z łodzi o nagrodę Burmistrza Lubniewic, czy też podczas tradycyjnego już, sierpniowego Święta Sandacza. Ponadto wspierałem aktywnie wszystkie miejskie przedsięwzięcia dotyczące promocji i rozwoju turystycznego Lubniewic. Jednakże górę wzieła polityka i od kilku już lat zaprzestałem tych działań.
W ciągu dwudziestu lat funkcjonowania jako przewodnik wędkraski, zrealizowałem masę przeróznych projektów współpracując z wieloma firmami wędkarskimi. Od 2016 roku zaprzestałem tej współpracy dochodząc do wniosku, że w wielu przypadkach było to bardziej jednostronne wykorzystywanie niż współpraca. I dziś z prespektywy czasu wiem, że to był naprawdę dobry krok. W końcu wróciłem do swojej pasji i delektowania się nią. To jest temat na zupełnie osobny tekst i pewnie niebawem go popełnie, chcociażby by uświadomić Wam jak to wygląda od drugiej strony.
Ponadto przez te dwadzieścia lat funkcjonowania zeralizowałem też bardzo dużo, zupełnie nie wędkarskich projektów. Bo dzięki nim poznałem wiele ciekawych osób, jak również miałem mozliwość wzięćia udziału w tych przedsięwzięciach. Były to między innymi nagrania teledysków czy też nagrania pełnometrażowego filmu. Dzi
Jeżeli choć trochę Cię zaciekawiłem, to zapraszam do zapoznania się z moimi sztampowymi ofertami wspólnego wędkowania. Jeżeli interesują Cię ryby łososiowate to zapraszam na "Pstrągowe podchody", czy też na "Trociowe eskapady". Jeżeli interesując Cię inne gatunki drapiezników, mam tez ciekawą ofertę na "Okoniowe dwutakty" czy "Sandaczowe pstryki". Polecam Twojej uwadze, również ogólną ofertę wspólnego wędkowania "Na ryby z Garbusem".
Spośród wszelakich ryb śródlądowych, moim ulubionym gatunkiem, co nie trudno zauważyć stały się okonie, a raczej najstarsze garbusy naszych wód. Z powodzeniem łowię inne gatunki, jednak te tajemnicze ryby fascynują mnie do tego stopnia, że stały się moja flagową rybą, jak również znakiem rozpoznawczym.
Nie odmawiam sobie zapolowania na największe szczupaki, które dają mnóstwo frajdy i dostarczają nie lada przeżyć. Nad Odrę, Wartę czy też mniejsze rzeki nizinne wybieram się za boleniem, jaziem i kleniem. Czasami również sięgnę po muchówkę by zmierzyć się z lipieniem czy nawet mało popularnym jelcem.
Jedno lub kilku dniowe wyprawy na wszystkie drapieżniki z pełnym przygotowaniem.
Pisz lub dzwoń 507 54 84 19 a zobaczysz ile możesz zyskać i na pewno nie będziesz żałował!