Rok 2012 z pewnością był niezwykły dla wielu z Was, jak również dla firmy Savage Gear i całego zespołu konsultantów i testerów. Nie tylko z powodu przewidywanego końca świata choć żyjemy do dziś – to oczywiście żart, lecz z powodu pracy nad nową przynętą, której premiera odbyła się w miesiącu czerwcu na targach EFEETX w Paryżu. To właśnie w tym miejscu drugi rok z rzędu Savage Gear został uhonorowany za najlepszą przynętę miękką prezentowaną podczas tych targów. Rok wcześniej tą nagrodę otrzymał za Soft 4Play 25 cm, jednak tym razem pokazaliśmy coś specjalnego.
real eel w sandaczowej paszczy
real eel golden ambulance
Natura przez tysiące lat kształtowała wszystko wokół nas jednak Mads Grosell (mózg całej operacji i Product Manager Savage Gear), wykorzystując najnowsze technologie ze skanował prawdziwego węgorza i za pomocą przestrzennego modelowania stworzył wierną kopię, która z pewnością zrobiła wiele zamieszania na rynku wędkarskim a nazwana została Real Eel, co w dosłownym tłumaczeniu znaczy – „realny węgorz”.
czekając na kąpiel
główka jigowa
Jesień to czas spinningowych żniw, intensywne połowy żerujących drapieżników są idealnym czasem na obfite połowy, dlatego pokusiłem się na mały eksperyment. Choć ograniczanie się do jednego rodzaju przynęty nie prognozowało najlepszych połowów to jednak postanowiłem przez tydzień łowić właśnie w ten sposób używając Real Eel. Mając na uwadze swoje dotychczasowe doświadczenia uznałem, że tylko w ten sposób jestem w stanie sprawdzić jej realne możliwości i obiektywnie ocenić jej skuteczność. A biorąc pod uwagę dotychczasowe efekty na przynęty Savage Gear, a w szczególności na przynęty soft 4play wiedziałem, że nie zejdę z łowiska na tarczy. Wypływając na cały dzień zabierałem ze sobą wyłącznie Real Eel , do tego dwa kije w różnych gramaturach, by móc swobodnie posługiwać się każdą z trzech wielkości (20, 30 i 40 cm), które otrzymałem.
real eel w szczupakowej paszczy
Jako pierwszym postanowiłem stawić czoła wielkim szczupakom, którym przynęta ta jest głównie dedykowana – choć nie tylko, bo jak wiadomo wędkarstwa nie da zamknąć się w ramach. Uzbroiłem dwa największe rozmiary czyli trzydziesto i czterdziesto centymetrowe Real Eel w główkę jigową i stingera (przypon), który znajdował się w komplecie i przystąpiłem do intensywnego obławiania kolejnych miejscówek.
czekając na kąpiel
stinger
Dotychczas sporadycznie posługiwałem się tak wielkimi przynętami, jednak ciekawość oraz chęć zmierzenia się z metrowymi potworami była tak duża, że nawet niewielkie zmęczenie, które odczuwałem w prawej ręce z braku przyzwyczajenia od machania tak potężnym zestawem, nie zniechęcała a wręcz przeciwnie jeszcze bardziej motywowała mnie do działania. Z uwagi na wagę pojedynczej gumy, która wynosi niespełna 170 gram, zabrałem wcześniej dwa wędziska z czego jedno klasyczne spinningowe a drugie castingowe uzbrojone w multiplikator. Tego typu przynęty mnie, osobiście znacznie łatwiej obsługuje się właśnie castingiem, choć w żaden sposób nie wyklucza używania tej gumy z klasycznym zestawem spinningowym. Jednak możliwości zestawu z pazurem moim zdaniem dają więcej możliwości w jej użytkowaniu.
na big pike
Listopad być może nie jest najlepszym czasem na takie eksperymenty jednak moja ciekawość była tak wielka, że nie wytrzymałbym do wiosny. Płytkie szczupakowe łąki z obumierającą już roślinnością podwodną, były pierwszą miejscówką, na której przez dwa dni katowałem wodę „wielkimi węgorzami”. W rezultacie wyciągnąłem kilka szczupaków i choć wielkościowo nie przekroczyłem upragnionego metra, to jednak moje zdziwienie i pozytywne zaskoczenie było ogromne gdy najmniejszy szczupak złowiony na czterdziesto centymetrową przynętę mierzył zaledwie 57 cm. Choć ilość złowionych ryb była bardzo zadowalająca, to jednak wciąż czułem niedosyt brakiem wymarzonej metrówki. Wtedy też właśnie przyszedł mi do głowy jeszcze jedne pomysł na wykorzystanie Real Eel. Z początkiem grudnia wybiorę się jeszcze w jedno miejsce gdzie o tej porze roku metodą trolingu, może nie uwielbianą przeze mnie, jednak w niektórych momentach bardzo skuteczną można połowić duże szczupaki.
real eel w ciężkim sandaczowym opadzie
real eel kusząc sandacze
Po kilku dniach fajnej zabawy z największymi Real Eel na płytkich szczupakowych łąkach, nadszedł czas na użycie tych nieco mniejszych dwudziesto centymetrowych węgorzy metodą opadu na znacznie głębszych miejscach. Dlatego uzbroiłem kilka w różnej gramatury główki jigowe oczywiście wraz ze wspomnianymi wcześniej stingerami, które znajdują się kompletach, a które są niezbędne do prawidłowego zacięcia i zacząłem zabawę od nowa jednak zupełnie inaczej licząc po cichutku na sandacze.
szczupakowy zwrot
cętkowany zbój
Pierwszego szczupaka z toni złapałem po kilkunastu rzutach, po krótkim holu miara pokazała 62 cm. Wniosek był prosty, przynęta stawiając opór w wodzie podczas opadu zbyt wolno schodziła do dna, zatem trzeba zwiększyć ciężar główki. I tak też zrobiłem, tym razem na 20 gram i od razu sytuacja zaczęła wyglądać inaczej. Po kilkunastu kolejnych rzutach melduje się pierwszy sandacz zatem moja teoria się potwierdziła a Real Eel zrobił swoje. Następnego dnia moje zaskoczenie było jeszcze większe. Nastawiłem wyłącznie na sandacze które dzień wcześniej pokazały że Real Eel wpadł im w oko. Kolejne ryby były bardzo różnej wielkości jednak największym zaskoczeniem dla mnie był sandacz o długości 76 cm, który praktycznie w całości połknął 20 cm węgorza. Co dla mnie było kolejną wskazówką, że wolniejsze tempo prowadzenia jak miło to miejsce w tym przypadku pozwala na bardzo skuteczną prezentację tej przynęty nawet metodą opadu.
szczupakowa paszcza
Tydzień z real eel pokazał że pomimo ograniczenia się do jednej przynęty efekty są. Oczywiście różne, bo rok 2012 nie należał do tych, które zapadają w pamięć wędkarza w przeciwieństwie np. do roku 2011, który był szczególny pod względem efektów wędkarskich, jednak systematycznie łowiłem ryby. Oczywiście duży wpływ na to wszystko miały użyte przynęty, które są połową wędkarskich sukcesów.
gdzieś w trzcinach
Z wielką niecierpliwością wyczekuję już cieplejszych miesięcy a przede wszystkim maja kiedy to w naszym kraju rozpocznie się na dobre sezon wędkarski pod kątem wszelkich drapieżników. I z pewnością nie wytrzymam, dlatego jak co roku, wyskoczę w marcu na kilka dni do Irlandii, gdzie właśnie wtedy można zaspokoić głód wędkarski łowiąc piękne i wielkie szczupaki.
Pozdrawiam i do zobaczenia gdzieś nad wodą
Paweł GARBUS Kołodziejczyk