Kilka lat temu swoją uwagę skupiłem na nocnych sandaczach i z uporem maniaka łowiłem noc w noc przez ponad trzy miesiące. Bywając na wodzie codziennie, stwierdziłem pewną prawidłowość, która zmieniła wręcz wywróciła całą moją dotychczasową wiedzę o okoniach, które skutecznie łowiłem w dzień a okazało się że jeszcze lepiej można je łowić w nocy.
nocny okoń
Pierwsze starcie
Czerwcowe noce w pogoni za mętnookimi drapieżnikami jako pierwsze pozwoliły cieszyć się mi nocnymi okoniami. Kiedy po tygodniu nocnych eskapad, pojawiają się regularnie na łowisku na zmianę z sandaczami. Choć miejscówka typowa bardziej dla zedów to jednak prawie z dokładnością zegarka wychodziły ze swych kryjówek na intensywne żerowanie. Wraz z upływem czasu zamieniały się jedynie rocznikami, im bliżej świtu tym mniejsze pojawiały się na łowisku. Ta prawidłowość intensywnie żerujących w nocy okoni dała mi wiele do myślenia. Dlatego też zmieniłem nieco koncepcję przestawiając się z sandaczy na okonie i szukając ich w miejscach dla nich najbardziej charakterystycznych, chcąc sprawdzić czy był to tylko przypadkowy przyłów, czy też można w nocy systematycznie je łowić? Co na pewno zmieniło by całą moją dotychczasową wiedzę na temat tych ryb.
kobiety też łowią w nocy okonie
Stoki, górki i pagórki
Wszelkie podwodne górki, ostre spady, podwodne półki czy też podwodne karcze to podstawowe miejsca bytowania tych jakże ruchliwych ryb. Dodatkowym atutem takich miejsc będzie występujący nieopodal narybek, płoci, uklei czy też innego białorybu, który jest podstawowym pokarmem garbatych rozbójników. Te klasyczne miejscówki to standardowe punkty w dziennym programie łowienia okoni ale był to zarazem punkt wyjściowy do nocnych zmagań. Bo dobrze rozpoznane łowisko w ciągu dnia to już połowa sukcesów nocnych okoni. Pierwsze noce na okoniowych miejscówkach dały już zadowalające wyniki, czasami kilka a czasami nawet kilkanaście okoni w przedziale między 40 a 50 centymetrów były wynikami, które jeszcze bardziej mnie mobilizowały mnie do działania, dając wiele wędkarskiej satysfakcji.
nocny garbus
Okoniowa patologia
Klasyczne łowienie to z reguły ustawienie łodzi u podstawy górki prowadzenie przynęty w dół. Ten sposób znają wszyscy i praktycznie każdy od niego zaczyna. Jednak kilkanaście kolejnych nocy z rzędu i ciągłe eksperymentowanie pokazało że jest jeszcze jeden znacznie lepszy i skuteczniejszy. Otóż odwrotne ustawienie łodzi, czyli na szczycie górki dawało coraz to lepsze efekty. Te wędkarskie kominy często porośnięte podwodną roślinnością, dawały schronienie ławicom, a bardziej agresywne prowadzenie przynęty pod górę prowokowało je do mocniejszych i bardziej zdecydowanych ataków. Po raz kolejny udowodniłem sam sobie że wędkarska kreatywność i nieszablonowe podejście przynoszą niesamowite efekty wędkarskie. Choć klasyka jest zawsze punktem wyjścia to jednak dążenie do doskonałości polega na ciągłym poszukiwaniu.
duży okoń na spinning
Okoniowe przysmaki
Od wielu już lat przestałem stosować mikro przynęty podczas codziennych połowów okoni i nie tylko. Ostatnie lata przyniosły nowe doświadczenia a wraz z nimi nastąpiła zmiana wędkarskiej koncepcji. Jednak o selektywności przynęt napiszę innym razem. Podczas nocnego sandaczowego spinningu doświadczyłem ogromnej okoniowej żarłoczności, która pokazała że nawet trzy calowa guma nie była dla nich żadną przeszkodą, dlatego też wielkość ta stała się punktem wyjściowym, oczywiście w moim ulubionym kolorze czyli wszelkich jaskrawych seledynach, żółciach, zieleniach i innych temu podobnych odcieniach z wszelkimi dodatkami. Przerzucając co noc wiele rodzajów przeróżnych silikonowych wabików znalazłem kilka, które zaczęły odgrywać pierwszoplanową rolę w okoniowych zmaganiach. Jak okazało się nieco później kształt gumy a zarazem jej praca miał decydujący wpływ na efektywność połowów w poszczególnych okresach. Jedne pracują agresywnie i bardzo szeroko, inne zaś bardzo wąsko, migotliwie kołysząc się na boki, czy też te o bardzo wężowej pracy trzy segmentowe, łamane. Jedno jest pewne brak reguł jest największą regułą i gdym napisał że ten konkretny model był najłowniejszy – skłamałbym, ponieważ co chwilę inny model stawał się kolejnym faworytem. Tak więc posiadanie kilkunastu czy też kilkudziesięciu modeli o różnej pracy w przeróżnych kolorach jest niczym więcej jak właśnie wspomnianym przeze mnie dążeniem do jak najlepszych wyników. Wielkość główek zawsze dobierałem do głębokości łowienia oraz sposobu ustawienia łodzi pod górkę zawsze nieco ciężej i agresywniej z górki zaś nieco delikatniej choć też nie zawsze w dół. Mieszcząc się jednak zawsze w przedziale pomiędzy 8 a 15 gram. I nie da się ustanowić cudownej recepty bo zawsze jest to od czegoś uzależnione.
nocny okoniowy spinning
Okoniowe szpady
Idealnym zestawem na nocny fishing będzie kij który pozwoli swobodnie posługiwać się przynętami opisanymi wyżej o długości dobranej pod własne wędkarskie preferencje. I dla jednych będzie to 200cm a dla innych 270cm. Ja osobiście łowię jednoczęściowym kijem którego gramatura wyrzutu mieści się w przedziale 3-15, o długości 2 metrów. Takie wędzisko pozwala bez ograniczeń posłać do wody 8 cm czy nawet 10 cm gumę. Jego akcja można opisać jako fast jednak moc blanku jako ultra light. Uzupełnieniem tego patyka jest plecionka, dzięki której odróżniam kiedy trąciłem o kamień a kiedy o roślinę, jak również za jej pomocą potrafię rozróżnić nawet najdelikatniejsze branie. Nawinięta na nieduży kołowrotek od dość szerokiej szpuli, z bardzo dokładnym i długim hamulcem tworzy optymalny zestaw do nocnych zmagań.
okoniowy casting
Sierpniowy bonus
Pierwsze chłodniejsze noce po lipcowych upałach wzmagają apetyty wszelkich drapieżników. Jednak sierpień to również czas kiedy nastąpił niesamowity przełom podczas okoniowych polowań. W trakcie nocy kiedy to trafiłem sporego okonia, podczas wyczepiania przynęty, zauważyłem że ma w pysku coś jeszcze. Otóż okoń próbował właśnie skonsumować małego raka lecz o dziwo skorupka była jeszcze miękka. Szybka analiza sytuacji i prosty wniosek, raki mają wylinkę – (krótki okres zmiany skorupy), zatem okonie żerują na skorupiakach. Małe przestawienie łodzi, nieco cięższa główka niż zwykle na tej głębokości i worek się rozwiązał. Podczas bardzo agresywnego opadu gumy uderzającej o dno pozostawiającej za sobą potężną smugę. Był jasnym i oczywistym dla okonia sygnałem o właśnie startującym z dna raku i to był niesamowitym przełom. Trafiłem między innymi właśnie w tym czasie okonie powyżej 50 cm, które na polskie warunki są wielką rzadkością.
catch & release
Rozwaga i rozsądek
Od wielu lat wychowywany byłem w przeświadczeniu że okoń to wielki szkodnik wyjadający ikrę i należy go eliminować. Być może wielu z was już nie pamięta tych czasów, ale kiedyś właśnie taką wiedzę nam wpajano. Dziś skutkiem takiego postępowania jest właśnie brak dużych okoni w polskich łowiskach, ponieważ ryby te wyjątkowo bardzo wolno dorastają do rozmiarów 30, 40 czy nawet 50 cm. Łowiąc to pamiętajmy że przyjemność polowania jest większa od przyjemności zabijania, zatem wypuszczając takie osobniki z powrotem dajcie szansę sobie i innym na kolejne spotkanie z tymi pięknymi rybami, które dają wiele wędkarskiej satysfakcji
Pozdrawiam i do zobaczenia gdzieś nad wodą
Paweł GARBUS Kołodziejczyk