Okonie były, są i będą jedną z moich ulubionych ryb drapieżnych, którym poświęcam bardzo dużo czasu. Wiele lat wędkowania zajęło mi rozszyfrowanie ich największych tajemnic w szczególności tych największych okoni. Często odbywało się to kosztem wielu wyrzeczeń i zaniedbywania w sezonie innych ryb, chociażby sandaczy. Dzięki temu jednak, dziś świadomie i z powodzeniem, łowię bardzo dużo i bardzo dużych okoni, na których głównie skupiam swoją uwagę. I co najdziwniejsze robię to na naszych polskich wodach, bez konieczności uganiania się po świecie za rybą życia.
duże okonie na małe przynęty
Od kilku też lat systematycznie i z powodzeniem łowię okonie nocą. Nie przed świtem czy późnym wieczorem po zmierzchu, tylko zupełnie w środku nocy. Przełamując w ten sposób chyba najstarszy stereotyp dotyczący nie aktywnych nocnych okoni. Jednak by świadomie a w głównej mierze z dobrymi wynikami łowić, należy spełnić kilka niezbędnych warunków.
nocny okoń
Pierwszym i według mnie podstawowym jest wędzisko do połowu okoni. Zapewniające komfort, poczucie pewności a także pozwalające na najróżniejsze formy prezentacji wielorakich przynęt. Przez wiele lat wędkowania miałem przyjemność łowić wieloma okoniowymi spinningami. Jedne z nich na stałe wpisały się do mojego arsenału wędkarskiego, inne zaś nie spełniając moich oczekiwań odeszły w szybko w zapomnienie. Dziś chciałbym się z wami podzielić jednym z ostatnich takich odkryć. Jest nim Lamigals Excel 782, z którym wiąże się dosyć ciekawa historia jego powstania, jak także użytkowania przez ostatni sezon.
gdzieś na wodzie z rudą
Początek tej historii miał miejsce w ubiegłym roku w Poznaniu na targach Rybomania, gdzie spotkałem się z Michałem Mytko i Tomkiem Mańczakiem z pracowni ART-ROD. Podczas jednej z wielu dyskusji z chłopakami na temat wędzisk niejako poskarżyłem się, że ostatnimi czasy nie mogę trafić fajnej okoniowej szpady. Bo najgorsze jest w tym wszystkim to, że łowię okonie w wyjątkowo charakterystyczny dla mnie sposób. Specyfika mojego łowienia polega między innymi na tym, że odszedłem od tzw. „paproszenia”. Owszem jest kilka chwil, ba nawet miesięcy w roku, kiedy używam tych specyficznych przynęt. Jednak przez większość sezonu łowię okonie przynętami oscylującymi w granicach trzech lub czterech cali.
4paly soft na okonie
Ponadto lubię kije szybkie, dynamiczne o dużej sprężystości. Jego podstawową cechą charakterystyczną powinna być czułość w szczególności w dolnej granicy wyrzutowej, którą określiłem na około 3 gramy. Jednak z dużym zapasem mocy w dolniku, pozwalający w umiejętny sposób wyholować nawet z przyłowu większego sandacza czy szczupaka. Jak widać wymagania duże, którym ciężko sprostać wędziskom seryjnym. Produkowanym w głównej mierze dla większości a nie pod indywidualne gusta i wybrane gatunki, choć i to powoli się zmienia. Dlatego kończąc rozmowę z chłopakami stwierdziłem jednoznacznie, że cała nadzieja w nich. Ponieważ właśnie pracownia i wędka zbudowana na zamówienie jest dla mnie szansą na znalezienie tego, czego szukam. Podstawą w tym wypadku jest dobór idealnego blanku. Ponadto równie ważnym krokiem jest jego odpowiednie uzbrojenie w przelotki, które nadadzą mu charakterystycznej pracy. Zbrojąc sobie kija mam również wpływ na jego jakość a także na końcowe wykończenie tzw. całościowy desing wędziska, który nada mu indywidualny i niespotykany wygląd a ponadto zapewni mi komfort podczas wielo godzinnego codziennego wędkowania. Przecież spędzam na rybach więcej czasu niż w domu.
Kilka tygodni później telefon zadzwonił Michał z pytaniem kiedy mogę pojawić w Poznaniu ponieważ mamy dla Ciebie z Tomkiem niespodziankę. Nie mogąc się powstrzymać z ciekawości po kilku dniach zameldowałem się w pracowni. Jakież było moje zdziwienie kiedy po krótkim przywitaniu dostałem do ręki wędzisko. Miedziano rdzawy blank Lamiglasa Excel 782. Uzbrojony w przelotki Fuji KR Concept, z dzieloną rękojeścią wykonaną z portugalskiego korka Brul oraz zamontowanym na niej uchwytem Fuji SKSS 16. Wszystko starannie wykończone i dopieszczone w najdrobniejszym szczególe.
Pozytywne zaskoczenie nie schodziło mi z twarzy z pewnością wraz z jej nieco głupi wyrazem. Nie mogąc się powstrzymać zapytałem
- jak dobraliście parametry wędki i rodzaj wykończenia. Odpowiedź była prosta.
- Podczas naszej ostatniej rozmowy na temat okoniowych wędzisk słuchaliśmy Cię uważnie.
- I tylko na podstawie tej jednej rozmowy odważyliście się zrobić kija, zapytałem z niedowierzaniem?
- W sumie tak odrzekli praktycznie równocześnie, jakby byli przygotowani na zadanie tego pytania.
- A co będzie jak nie spełni on moich oczekiwań?
Michał z Tomkiem uśmiechnęli, po czym padał krótka odpowiedź. To nie możliwe Garbusie!.
avaruna na lekko idealna na okonie
W takim razie „szaPO BA” chłopaki, dla mnie jesteście wielcy a wasze działanie to pełna profeska. Oczywiście pogawędka trwała nadal a ja wciąż łypałem okiem na opartą o ścianę nową okoniową szpadę, nie mogąc wyjść z podziwu. Oczywiście już planowałem pierwsze nasze wspólne łowy. Jeszcze będąc w pracowni zażartowałem że od dziś mam nową rudą kochankę, co obu kolegom bardzo się spodobało i w sumie tak już zostało. Zapakowałem wędkę do auta, podziękowałem chłopakom i wyruszyłem do domu, snując po drodze wędkarskie plany. Jak tu szybciutko sprawdzić jak ruda spisuje się w praktyce.
soft 4play, ruda i okonie
Od tamtego czasu wspólnie z rudą polowaliśmy na okonie. Przez kolejne miesiące użytkowania przekonywałem się coraz bardziej jak idealnie chłopaki wpasowali się w moje oczekiwania. Dolny zakres rzutowy opisany na 3 gramy przy zastosowaniu plecionki minimum 0,08 był rewelacyjny. Dwu calowe przynęty silikonowe na 3 czy 5 gramowych główkach nie dość że latały jak szalone to nawet najdelikatniejsze brania wyczuwalne były w dolniku. Łowiąc zarówno w toni jak i z opadu wyczuwalne było dla mnie wszystko. Górna granica rzutowa rudej zatrzymała się przy 14 gramach w przypadku 3 calowych (7,5 cm) przynęt i 10 gram w przypadku 4 calowych (10 cm). Oczywiście uzależnione jest to od mięsistości przynęty, a mówiąc dokładniej jej wagi, która potrafi być różna przy tej samej wielkości. I tak dla przykładu 4 calowy bass assassin jest stanowczo lżejszy od Relaxa w tym samym rozmiarze. Innym przykładem będzie widoczny na zdjęciu 10 cm sandel slug, który jest stanowczo lżejszy niż przeciętne w tym rozmiarze jakiekolwiek klasyczne kopyto.
10 centymetrowy Sandel Slug na 8 gramowej główce
Punktem kulminacyjnym było zastosowanie powierzchniowego woblera 3D POP, który w połączeniu z rudą szpadą wykonywał głębokie „bluum”. Tego nie da się opisać to po prostu trzeba zobaczyć. Zdjęcia na których widać nasze zmagania to tylko namiastka tego co wspólnie wyrabialiśmy.
3D POP na okonie
okonie z powierzchni
Okoniowy spinning spisywał się rewelacyjnie przy delikatniejszych sandaczowych połowach z opadu, bez problemu dając radę nawet tym większym mętnookim drapieżcom. Szybki i bardzo sprężysty blank oraz duży zapas mocy w dolniku pozwalał na bezpieczny i pewny hol.
okoń na raka
Pewnego dnia łowiąc okonie z powierzchni trafiłem nawet 70 centymetrowego szczupaka, któremu ruda dała radę bez zająknięcia. Amortyzując kolejne popisowe numery cętkowanego drapieżcy.
szczupak z powierzchni
Najwięcej jednak frajdy miałem jesienią kiedy mocno spóźnione w tym roku duże okonie zaczęły intensywniej żerować. Kolejne hole ponad 40 centymetrowych okoni, były dla mnie kwintesencją tego co kocham najbardziej. Telegraf na wędce szedł od szczytówki aż po dolnik, a ja delektowałem się każdym kolejnym jakby był on pierwszym w życiu złowionym największym okazem.
3D crayfish w połącznie z rudą daje okonie z dna
Zresztą nie tylko ja mogłem doświadczyć tych pięknych chwil, również moi goście, a było ich trochę, mieli okazję połowić tym okoniowym spinningiem. Pomimo a może właśnie dlatego że ich doświadczenie wędkarskie jest znacznie uboższe od mojego, oni również jeden po drugim, bez zbędnego klakierowania stwierdzali jednoznacznie, że jest to jedna z tych wędek, którą łowienie jest wędkarską poezją. Z pewnością na taki stan rzecz miał fakt że wszyscy połowili nią ryby. Pozwalało im to wydać opinię nie tylko co do samych wyrzutów, czy czucia przynęty podczas prowadzenia, ale również moment brania i zacięcia a także samego uwieńczającego holu.
goście u Garbusa
goście u Garbusa
goście u Garbusa
goście u Garbusa
Reasumując krótko i zwięźle jest to jedna z niewielu wędek jaką miałem okazję łowić, która urzekła mnie od samego początku. Pomimo iż okoniowych patyków mam kilka to na chwilę obecną rudy Lamiglas stał się jednym z niewielu liderów, bez których nie wybieram się na ryby.
Słowa uznania oraz wielkie podziękowania należą się również chłopakom Tomkowi i Michałowi za profesjonalizm a przede wszystkim za umiejętność słuchania i spełniania wędkarskich oczekiwań. W szczególności takich wariatów jak ja
Pozdrawiam i do zobaczenia gdzieś nad wodą
Paweł GARBUS Kołodziejczyk