Softbaits czyli nic innego jak przynęty miękkie, przywędrowały do nas na przełomie lat 80 i 90 za wielkiego oceanu. Początkowo było w sklepach ich niewiele i tak naprawdę mało kto w Polsce wiedział jak ich używać, jednak w miarę upływu czasu zaczęły pojawiać się masowo w najprzeróżniejszych kształtach, kolorach i wielkości. Jest to jeden z najbardziej dynamiczniej rozwijających się działów wędkarstwa, który trwa do dziś. Producenci, chcąc zaspokoić potrzeby dynamicznie rozwijającego się rynku, wykorzystują najnowsze zdobycze techniki dostarczając coraz to bardziej realistyczne przynęty, odzwierciedlające to co matka natura tworzyła przez lata. Zauważono też potrzebę indywidualnego podejścia dla każdego gatunku drapieżnika, dlatego wiele produktów jest dedykowanych konkretnym rybom.
okoniowo-sandaczowe smakołyki
Ostatnie dwudziestolecie było w również czasem intensywnego rozwoju polskiego wędkarstwa, podczas której wędkarze uczyli się, coraz efektywniej wykorzystywać tą przynętę i doskonalili różne techniki połowów. Dziś „gumy” są podstawową i najczęściej stosowaną przynętą przez wszystkich wędkarzy. Wynika to z kilku rzecze ale największym jej atutem jest wszechstronność zastosowania, która przekłada się na wędkarskie sukcesy w każdej metodzie spinning, casting czy nawet wędkarstwo morskie.
Jednym z podstawowych i najczęściej stosowanych sposobów wykorzystania przynęty miękkiej jest oczywiście jigowanie i metoda opadu, podczas łowienia sandaczy, których najczęstszym przyłowem są okonie ale zdarzają się również szczupaki czy nawet sumy. Silikonowa przynęta zbrojona za pomocą główki jigowej, która jednocześnie jest obciążeniem zestawu, choć to nie jedyny sposób zbrojenia przynęty miękkiej.
hering shad
Jednym z pierwszych klasycznych kształtów, które do dziś są powielane w najprzeróżniejszej formie jest oczywiście „kopyto”, którego charakterystycznym znakiem jest ogon zakończony szeroką stopką, kształtem odzwierciedlającym zwierzęce kopyto. Jest on również jednym z istotnych elementów mających ogromny wpływ na pracę przynęty. Dziś rynek oferuje wiele rodzajów tego typu przynęt ja postaram wam przybliżyć te, którymi sam na co dzień łowię. Pierwszym i chyba najbardziej popularnym jest oczywiście nieśmiertelny amerykański Mann’s, który od ponad pięćdziesięciu lat funkcjonuje na rynku wędkarskim. Ich oferta to szeroka gama przynęt miękkich mimo wszystko z której jak pewnie wielu z was, upodobałem sobie Predatora. Dla mnie jest to klasyka sandaczowa od której wiele lat temu zaczynałem swoją przygodę ze spinningiem. Jak w większość przypadków pierwsze skrzypce grają przynęty jaskrawe – seledyny, zielenie ale również niepowtarzalna u nikogo mansowa meksykańska czerwień czy bardziej stonowane, naturalne i klasyczne białe, perłowe z czarnym grzbietem. A na bardziej przejrzyste wody herbata z pieprzem itp.
3 calowe kopyta czyli sandaczowa klasyka
Wiodącą prym na rynku polskim i najczęściej kupowaną przynętą przez wędkarzy moim zdaniem jest Kopyto firmy RELAX. Klasyczny kształt oraz wielobarwność w połączeniu z szeroką gamą rozmiarów od 3 do 6 cali, idealnie wpisują się w sandaczowe połowy. Wyróżniająca się mocną pracą ogonową, która w połączeniu z różnorodnością kolorystyczną daje wiele możliwości zastosowania w przeróżnych okresach roku, na najbardziej zróżnicowanych zbiornikach, chociażby pod względem przejrzystości wody czy urozmaiconego rybostanu będącego na co dzień sandaczowym pokarmem.
Drugą przynętą z oferty tej firmy jest dla mnie Kalifornia, o dużo drobniejszej akcji ogonowej. Występuje w wielkości 3 i 4 cali (około 8 i 10 cm) i równie ciekawym zestawieniu kolorystycznym co jest bardzo charakterystyczne dla tej firmy. Przynęta ta wielokrotnie już okazała się niezastąpiona podczas sandaczowych zmagań ratując mnie często przed wędkarską porażką tzw. rzutem na taśmę pozwalała cieszyć się wędkarskim sukcesem.
Kolejną przynętą stosowaną przeze mnie, a jedną z wielu nowości Relaxa w ostatnich latach są Diamnond Shady. Bardzo mięsiste gumy o wyjątkowo specyficznej pracy ogonowej ze względu na kształt oraz ogon wykonany z bardzo cienkiego silikonu zakończony oczywiście dużą szeroką stopką.
Ohio to kolejna nowość tej firmy w ostatnich latach i jedna z pierwszych przynęt produkowanych przez krajowego producenta, która wzorowana jest na typowych amerykańskich walcowatych ołówkach. Cztero calowe gumy, występujące w bardziej klasycznych zestawieniach kolorystycznych, niejako wyłamują się z oferty Relaxa. Często też poza sandaczami łowiłem na te gumy piękne duże okonie, które chyba ze względu na bardzo „uklejkowaty” kształt tej przynęty upodobały ją sobie. Jednym z ostatnich moich faworytów sandaczowych tej firmy są King Shady, które jak w przypadku opisywanego wyżej Diamonad charakteryzuje bardzo specyficzny kształt, a co za tym idzie niecodzienna praca tej przynęty. Wąski bardzo mocno spłaszczony bocznie korpus, który jednolicie połączony jest z ogonem zakończonym bardzo szeroką stopką. Nie dyskwalifikuje go nawet pojedyncza 4 calowa (około 11 cm) wielkość w jakiej występuje.
te większe też są skuteczne
W przypadku Relaxa staram się z różnorodnej i bardzo bogatej oferty wybierać te niepowtarzalne i charakterystyczne dla ich produkcji czyli np. wszelkie laminaty Relax, które dodatkowo posiadają jeszcze kolorowe ogonki w szczególności te mocno pomarańczowe a które moim zdaniem sandacze uwielbiają. Stanowią niesamowite uzupełnienie moich wędkarskich i jakże obładowanych pudeł, w których już nie ma miejsca dla tego muszę ciągle dokupować nowe.
Drugą krajową firmą produkującą przynęty miękkie, a używanymi przeze mnie często są Fishuntery firmy Mikado. Z bardzo wielkiej oferty kolorystycznej (ponad 100 kolorów) i wielkościowej (7;8;10,5 i 13 cm) mam kilka swoich faworytów, dzięki którym w ciężkich wędkarskich chwilach wychodziłem z opresji obronną ręką. Klasyczny kształt korpusu z mocno ponacinanym ogonem daje możliwości zastosowania tej przynęty w najprzeróżniejszy sposób od bardzo agresywnego prowadzenia do bardzo leniwego sandaczowego wleczenia, które często też jest jedynym sposobem na zmobilizowanie drapieżnika do ataku. Z pośród wielu kolorów moimi podstawowymi Fishunterami są kolory oznaczone w ofercie Mikado numerami 117 i 50T, ale również kilka bardziej stonowanych i naturalnych a przede wszystkim niepowtarzalnych u innych producentów jak np. 68, 182 czy 112 RT.
fishunter 117 idealny na sandacze
Kolejnym urozmaiceniem sandaczowego menu w moich pudłach jest amerykański Bass Assassin Sea Shad, jeden z wielu silikonowych wabików, bez których dziś nie wyobrażam sobie choćby najkrótszej wyprawy wędkarskiej. Bardzo charakterystyczny owalny, ołówkowaty kształt z mocnym przewężeniem ogonowym zakończony wyraźną stopką. Charakteryzujący się drobną, bardzo migotliwą pracą o niecodziennym i bardzo ciekawym zestawieniu kolorystycznym z pośród którego mam wielu faworytów. Dodatkowo jest to jedyna w swoim rodzaju przynęta w tym kształcie i o takiej wysublimowanej pracy występująca w trzech rozmiarach – 4, 5 i 6 cali. Z pośród wielu kolorów Sea Shad jak w poprzednich przypadkach również wybieram te które są niepowtarzalne i jednocześnie wyjątkowe o dziwnie brzmiących czasami nazwach takich jak: Space Guppy, Texas Roach, Opening Night Glow, Electric Blue i wiele innych których wymienić tu nie sposób.
bass assasin
Ostatnie lata pokazały że ten dział wędkarstwa nabrał kolejnego rozpędu i coraz więcej nacisku producenci kładą na innowacyjność, jakość produktu połączonego z jego trwałością, dążąc w ten sposób do uzyskiwania przez wędkarzy coraz lepszych efektów wędkarskich. Jedną z takich firm, która w ostatnim czasie stała się dominującą zarówno na rynku polskim jak i światowym o czym świadczą trzy nagrody z rzędu na europejskich targach EFTTEX – 2011 Soft 4play 25 cm, 2012 Real eel oraz 2013 3D Crayfish jest duńska firma Savage Gear. Z pośród wielu pozycji tej firmy jest kilka, które od niedawna stanowią jedne z wielu podstawowych przynęt w moim wędkarskich codziennych sandaczowych zmaganiach.
w dzień też można cannibala wrzucić do wody
Pierwszą z nich jest Cannibal Shad, typowe kopyto o szerokim korpusie spłaszczonym bocznie i ponacinanym ogonie o bardzo mocno drobnej, lusterkowej pracy z charakterystycznym akcentem ogonowym.
cannibale też dobre
Przynęta ta występuje w kilku rozmiarach i kolorach choć spodziewam się że w najbliższym czasie zapewne zostanie to rozwinięte biorąc pod uwagę dynamiczny rozwój tej młodej firmy. Na sandacze do tej pory najlepiej sprawdzały się te większe i największe czyli 10; 12,5 oraz 15 cm w kolorach firetiger, fluo glow, clown, blue pearl czy glitter bug.
golden ambulance jeden z moich ulubionych kolorów
Drugim przedstawicielem Savage Gear w moich pudłach jest wspomniany wcześniej laureat EFTTEX 2012 Real Eel. Choć ta przynęta dedykowana jest przez producenta głównie na szczupaki i w żaden sposób nie przypomina typowej sandaczowej przynęty to ja osobiście z wielkim powodzeniem nauczyłem się łowić nią sandacze. Spowodowane jest to moim zdaniem dwoma czynnikami po pierwsze jest to wierna i bardzo realistyczna imitacja węgorza, który występuje w polskich łowiskach a po drugie jest to zupełnie nowa przynęta, której ryby do tej pory nie znały. I choć nie było to łatwe nauczyć się nią łowić pod ten gatunek w przeciwieństwie do szczupaka, to przełowione polskie i często ubogie łowiska, w których ryby nauczyły się już poniekąd przynęt, stał się w pewnych okresach roku niezastąpiony w szczególności w rozmiarach 15, 20 i 30 cm w szczególności w jaskrawych kolorach firetiger i golden amblunace. Prowadzony wolniej często podnoszony i delikatnie podbijany jak klasyczne kopyto przynosi niesamowite rezultaty i kusi piękne ryby.
sandacz na real eel
Kolejnym przedstawicielem przynęt miękkich Savage Gear, który zasługuje na uwagę, a który zagościł od niedawna się w moich pudłach na dobre jest Herring Shad w rozmiarze 16 cm i 19 cm a czasami dla przekory a często też jako wyznawca przynęt selektywnych używam rozmiaru 25 cm. Ale temat selektywności przynęt zasługuje na zupełnie osobną publikację. I tak jak w poprzednich przypadkach kolorami dominującymi są jaskrawe barwy firetiger i clown jak również i co najciekawsze nawet w nocy sprawdził się np. olive pearl w dodatku nawet na tych najmniejszych rybach.
Mam nadzieję że ten artykuł pomoże wielu z wam spojrzeć na ten temat zupełnie inaczej ale w głównej mierze przełoży się to na wasze wędkarskie sukcesy. Czego wam życzę w jakże trudnym kończącym się już sezonie 2013 i oby tylko następny był lepszy od tego. Pozdrawiam i do zobaczenia gdzieś nad wodą.
Pozdrawiam i do zobaczenia gdzieś nad wodą
Paweł GARBUS Kołodziejczyk