W cieplejszych miesiącach to muszkarze mają przewagę w wyścigu po klenie, jazie czy bolenie, a dzieje się tak za sprawą spływających wodą owadów. Spinningiści-rękodzielnicy reagowali na to wykonywaniem niewielkich woblerków imitujących owady, ze względu na swoją pracę nazywanych smużakami.
przynęty owadopodobne
Woblerki te wraz z upływem czasu i rozwojem wędkarstwa ewoluowały, by dziś osiągnąć status przynęt łownych i ogólnie dostępnych. Można nabyć kolejne wzory i modele żółtobrzeżków, szerokobrzeżków, kałużnic, biedronek, czy też koników polnych, jętek, widelnic czy innych owadów spotykanych nad wodą.
Siła natury
Wiele lat temu, pewnego czerwcowego popołudnia siedząc gdzieś nad Odrą obserwowałem, jak raz po raz, na rozmytej podstawie główki z szerokim rozłożystym przelewem kolejny raz drapieżny białoryb, zbierał z powierzchni spływające owady, które zaznaczały swoją obecność na powierzchni wody charakterystycznym smużeniem, delikatnie ją marszcząc.
jazia na żółtobrzeżka
Ta obserwacja skłoniła mnie do przeprowadzenia małego eksperymentu: pierwszy raz spróbowałem zmierzyć się z naturą i przechytrzyć rybę podając jej naturalny pokarm. Wcześniej gdzieś wyczytałem bądź też zasłyszałem - od starych wędkarzy – dziś już dokładnie nie pamiętam, metodę która wtedy wydawała mi się nadzwyczaj dziwna, ale mimo to pokusiłem się o jej zastosowanie. Polega ona na podaniu z powierzchni naturalnego pokarmu, niczym muszkarz skutecznie łowiący muchą. Złapałem więc w pobliskich trawach konika polnego i wyszukałem kawałek odpowiednio wyschniętego patyka – ot zwyczajny kawałek chrustu, który miał służyć za obciążenie do rzutu oraz pływak utrzymujący mój zestaw na wodzie. Nadziałem konika na hak który dowiązałem kawałek od patyka, tworząc coś formie dzisiejszego bocznego troka. Była to totalna improwizacja, wymuszona bardziej sytuacją z jaką zetknąłem się nad rzeką, jednak jej efekty był imponujący. Tego dnia, w tym jednym miejscu złapałem kilka ładnych kleni, żerujących z upodobaniem na spływających owadach.
Pierwsze smużaki
W tamtym czasie nie było zbyt wielkiego wyboru, jednak po dłuższych poszukiwaniach wpadły mi w ręce woblerki rękodzielnika, przypominające kształtem i kolorystyką pływaka żółtobrzeżka. Inne imitacje owadów znalazłem u innego znanego dłubacza którego mini owady były wyjątkowymi arcydziełami... Do kompletu wystrugałem jeszcze kilka swoich dziwolągów z drzewa lipowego i tak oto zaopatrzyłem się w kilkanaście różnych mini osobliwości, które od tamtego czasu są nieodzownym elementem moich wypraw nad rzekę.
przynęty owadopodobne
Praca takiej imitacji owada to delikatne i drobne kołysanie się na boki, popularnie nazywane przez wędkarzy lusterkowaniem. Z reguły taki woblerek ma ster prawie pionowy lub też wklejony pod delikatnym kątem dzięki czemu pracuje tuż pod lustrem wody bądź też nurkuje na niewielką głębokość. Najsłabszym punktem takie woblera jest jego ciężar, który nie przekracza kilku gram. Dlatego ważnym elementem jest odpowiedni dobór sprzętu.
Wyposażenie ultra light
Podstawą jest odpowiedni kij, który pozwoli nam m.in. na stosunkowo dalekie rzuty. Idealnym wędziskiem do połowów z brzegu na dużych nizinnych rzekach czy też nieco mniejszych średnich rzeczkach, gdzie głównie łowię, jest kij o długości co najmniej 270 centymetrów a najbardziej optymalną długością jest 300 centymetrów. Jego akcja nie powinna być zbyt sztywna, raczej rzekłbym nawet lekko lejąca, tak by podczas rzutu kij ładował się maksymalnie. Ważne jest też jego uzbrojenie w dosyć duże, najlepiej jedno stopkowe przelotki, tak by nie stawiały oporu lince. Zatem na pewno eliminujemy, w ten sposób wklejanki które standardowo wyposażone są w nieco mniejsze przelotki jak również mają za sztywną akcję.
wędzisko o półparabolicznej akcji
Kolejnym ważnym warunkiem jest dobranie optymalnej linki. Mniej doświadczonym łowcom, polecam zdecydowanie żyłki w przedziale 0,14 – 0,18, ze względu na swoją rozciągliwość, która może nieco zamortyzować hol walecznego klenia czy bolenia. Natomiast bardziej doświadczonym plecionkę o grubości od 0,04 do 0,06. Plecionki są znacznie mocniejsze ale ich użycie wiąże się z precyzyjnym ustawieniem hamulca w kołowrotku, które np. w przypadku podwójnego uderzenia klenia nie spowoduje odbicia się go od przynęty. Uzupełnieniem takiego zestawu będzie więc nieduży kołowrotek o stosunkowo szerokiej i dużej szpuli i precyzyjnym hamulcu. Równie ważnym elementem jest mocowanie przynęty, możemy swobodnie posłużyć się małymi agrafkami w rozmiarach 18 – 22 bądź też za pomocą znanych wam węzłów wędkarskich przymocować bezpośrednio do linki głównej.
Miejscówki i techniki
Rzeka niczym elementarz daje się czytać, gdy tylko zechce się jej słuchać. W bezwietrzny wieczór czy cichy poranek uważnemu obserwatorowi pokaże swe oblicze i ujawni wszystkie tajemnice odsłaniając głęboką rynnę nad którą nurt znacznie przyspiesza czy też kamienistą rafę z pomarszczonym lustrem wody. Pokaże również wszelkie iłowe wypłycenia, nad którymi woda marszczy się drobno. Czytanie rzeki może nie należy do najłatwiejszych elementów wędkarstwa, lecz dzięki tej niecodziennej literaturze odkryjemy miejsca w których lubią przebywać ryby.
kleniowy przelew
Klenie z reguły przebywają w miejscach o wartkim nurcie z miejscami w których mogą od czasu do czasu odpocząć ale równocześnie mają blisko do stołówki. Zatem wszelkie kamieniste przelewy u szczytów ostróg czy też kamieniste opaski z głębszymi rynnami to ich podstawowe stanowiska, od których należy zacząć łowy. Zarzucamy przynętę nieco wyżej i pozwalamy jej spływać swobodnie z nurtem, kontrolując napięcie linki tak, by w momencie brania móc skutecznie i szybko zaciąć.
kelń z zimnego czerwca
Jaź to ryba ruchliwa, często zmieniająca swoje miejscówki. Czerwiec to czas kiedy po odbytym tarle zaczynają ustawiać się nieco dalej od brzegu a jedynie okresowe różnice w poziomie wody czy też masowy wylęg owadów jest w stanie sprowokować je do podejścia w brzeg. Tak jak w przypadku kleni, przynętę należy podać nieco powyżej domniemanego stanowiska ryb. Tak by nasza przynęta imitująca owada swobodnie spłynęła naśladując w ten sposób naturalny pokarm.
jazia na żółtobrzeżka
Boleń większość czasu spędza w bezpośrednim nurcie a jedynie wędrówki pokarmowe wypędzą go czasami pomiędzy ostrogi bądź też na skraj nurtu i wody stojącej. Wielokrotnie pokazał mi również jak nieprzewidywalną jest rybą i jak potrafi zaskoczyć. Daleko żerujące bolenie już nie raz udało mi się skusić na wypuszczanego owada, z częstymi przytrzymaniami w samym w nurcie.
czerwcowy boleń
Odrzańskie łęgi nauczyły mnie dwóch rzeczy obserwacji, obserwacji i obserwacji, no i jeszcze jednej - czytania, pokornego czytania rzeki, najmądrzejszej książki świata - rzeki.
Pozdrawiam i do zobaczenia gdzieś nad wodą
Paweł GARBUS Kołodziejczyk