Okoń to jedna z najpopularniejszych i najliczniej występujących ryb w naszych wodach. Łowienie okoni z przedziału od kilkunastu do dwudziestu paru centymetrów nie należy do wielkich wyczynów i praktycznie każdy wędkarz jest w stanie złowić kilkanaście bądź nawet kilkadziesiąt sztuk. Jednak by dobrać się do tych największych i najstarszych trzeba troszkę po filozofować. Majowe połowy to głównie jeziora a jak jeziora to oczywiście całodzienne połowy z łodzi, które dają ogromne możliwości wędkowania.
majowy pasiak
Tradycyjnie silikon
Wieloletnie doświadczenie nauczyło mnie eliminacji tych najmniejszych okoni już na starcie. Dlatego od wielu lat, nie używam zupełnie małych przynęt, tak bardzo popularnych paproszków czy innych temu podobnych. Na pierwszy ogień idą sprawdzone rok rocznie pięcio i szcześcio centymetrowe riperki, kopyta i twistery, na główkach od trzech do siedmiu gram.
majowy gargamel
Kolorystyczne pewniaki to z reguły wszelkiego rodzaju seledyny jednak wybredne okonie nie zawsze chcą je atakować, dlatego podstawowym wyposażeniem są dwa pudła, w których mieści się kilkadziesiąt kolorów od naturalnych pereł, poprzez żółcie, czerwienie, brązy a nawet fiolety aż do bardzo rażących fluo. Z wszelkimi dodatkami pieprzu, brokatu czy innych przyozdobień.
Jigowanie, które często jest mylone z klasycznym sandaczowym opadem to nic innego jak prowadzenie przynęty w różnych partiach wody, poprzez podnoszenie, popuszczanie czy nawet kilku sekundowe zatrzymanie przynęty w toni powodując tym samym jej jakby zawieszenie w próżni. Jest to jedna z najpopularniejszych technik łowienia a sposobów prowadzenia i zabawy przynętą silikonową jest wiele i tutaj to bardziej kwestia wprawy i doboru sprzętu niż jednej przykładowej techniki. Czym bardziej będziemy ją rozwijać i udoskonalać zmieniając np. tempo prowadzenie z różnymi najdziwniejszymi odchyleniami tym szybciej osiągniemy wymarzony efekt w postaci np. czterdziesto paro centymetrowego okonia.
Idealny wędziskiem do takich połowów ze sprzętu pływającego i okoniowo – silikonowej zabawy jest kij, nie przekraczający długości 240 cm z 21 gramową siłą wyrzutu, która pozwoli nam wykonywać płynne i swobodne ruchy nadając przynęcie wymarzoną często bardzo dziwną pracę. Oczywiście akcja takiego kija musi być oznaczona jako fast (szybka) lub x-fast (bardzo szybka), tak abyśmy mogli odpowiednio zareagować zacięciem na każdy nawet najbardziej leniwy atak starego i strasznie ostrożnego okonia. Świetnym uzupełnieniem takiego kija będzie kołowrotek o stałej szpuli i nie za dużej wadze, by podczas całodniowego wędkowania nasza prawa ręka nie odczuła tego za nadto.
panorama na jezioro Lubiąż
Tajemnica Jerka
Kiedy kilka ładnych lat temu pierwszy raz zetknąłem się z castingiem nie miałem pojęcia że po spinningu stanie się on moim drugim nałogiem. Wtedy jeszcze stosunkowo drogie i mało dostępne kusiły narażeniem budżetu domowego. Dziś casting, po spinningu to najpopularniejsza i już stosunkowo niedroga sprzętowo metoda połowu drapieżników w tym także okoni. Producenci wraz z dynamicznie rozwijającym się popytem prześcigają się z ofertą zarówno sprzętu jak i przynęt, których dziś już jest cała gama. Wśród których także znajdziemy np. bezsterowe jerki wielkości pięciu, sześciu czy siedmiu centymetrów, które są wręcz idealne do połowów dużych okoni. Do tej wielkości przynęt oscylujących swą wagą w granicach między 5 a 20 gram najlepszym wędziskiem do efektywnych połowów będzie kij castingowy o gramaturze wyrzutu do dwudziestu pięciu bądź trzydziestu gram o szybkiej akcji.
majowy okoń
Świetnym uzupełnieniem jest niskoprofilowy multiplikator, których dziś jest już cała gama do wyboru w zależności od zasobności portfela. Tak samo jak w przypadku klasycznego spinningu tak również w przypadku castingu do połowów drapieżników używam plecionek. Do połowów okoniowych grubość plecionki waha się w przedziale 0,04 do 0,08 w zależności od producenta. I choć wielu razy łowiłem żyłkami to jednak tylko plecionka pozwala na naprawdę efektywne łowy w obiema metodami. Po pierwsze jej moc przy tak niewielkiej grubości jest o wiele większa jak również plecionka w swoisty sposób przenosi na wędką to, co dzieje się z przynęta. Każde branie nawet najdelikatniejsze jest niesamowicie wyczuwalne a fakt częstego spadania okoni z plecionki z powodu miękkiej paszczy można zniwelować dokładnie ustawionym hamulcem w kołowrotku. Tak by w pierwszej fazie holu okoń próbując się uwolnić nie rozerwał sobie pyska.
Szwedzki stół
Miejsca, w których należy szukać okoni to przede wszystkim wszelkie porośnięte roślinnością zatoki, trzcinowiska oraz urozmaicona linia brzegowa z wszelkimi wypłyceniami i uskokami dna, gdzie o tej porze roku stadami gromadzi się białoryb. Maj to okres trałowy płoci i w pewnych okolicznościach również uklei tak, więc dla każdego drapieżnika to nic innego jak zaproszenie na ucztę. A że okonie są największymi cwaniakami wód słodkich, więc stołu pilnują skrupulatnie nie oddalając się zbytnio, chyba tylko w przypadku realnego zagrożenia dla nich. Siedzą gdzieś w pobliżu pochowane w swoich kryjówkach jak tylko najdzie im ochota atakują z wielkim zacięciem i z reguły całym stadem. Z wieloletnich moim obserwacji wynika, że zawsze te mniejsze atakują wyżej robiąc duże zamieszanie, te większe czekają na spłoszone swe ofiary w nieco niższych partiach wody.
majowy garbus
Zatem obławianie wzdłuż brzegów na skraju wszelkich rantów to pierwsze majowe miejsca, w których warto poszukać tych niesamowitych i tajemniczych ryb. Biorąc pod uwagę fakt, że okonie to raczej ryby denne lub utrzymujące się w jego pobliżu w przypadku obu metod warto przynętę opuścić jak najniżej. Trzy czwarte głębokości danego miejsca to optymalny pułap i wszelkimi zrywami, przyspieszeniami oraz spowolnieniami, czyli niejednostajnym tempem prowadzenia próbujemy łapać te jakże wybredne ryby. Warto też, czy to w przypadku gum czy też nawet tonących jerków spowodować by przynętę sprowadzić na odpowiednią głębokość swobodnym opadem, delikatnie podszarpując czy też powodując jej nienaturalne zachowanie wszelkimi odjazdami na boki, co z pewnością przyniesie skutek w pierwszej fazie.
oko w oko z okoniem
Łowiąc okonie pamiętajmy jeszcze o najważniejszej sprawie, to chyba jedyna ryba, która bardzo wolno rośnie, przeciętny okoń, który mierzy dwadzieścia centymetrów ma około dwunastu do piętnastu lat w zależności od zbiornika i innych czynników. Także chcą łowić te naprawdę duże starajmy się nie wybierać z wody wszystkiego, tak abyśmy za parę lat nie mieli, na co narzekać, że po raz kolejny w naszych wodach nie ma już dużych ryb. Pozdrawiam życząc spotkań z jak największymi okazami pasiastych garbusów jak również wiele chwil miłego odpoczynku podczas majówek nad wodą.
Pozdrawiam i do zobaczenia gdzieś nad wodą
Paweł GARBUS Kołodziejczyk